Podróż WEEKEND NA LUBELSZCZYŹNIE
Niedaleko tej macewy stoi ohel, czyli grób chroniony specjalnym domkiem (dobudowanym zupełnie niedawno). To miejsce spoczynku „Widzącego z Lublina” – miejsce, do którego do dziś pielgrzymują chasydzi z całego świata. Jakub Icchak Horowitz dorobił się sławy „widzącego” dzięki swoim niespotykanym zdolnościom, które my nazwalibyśmy raczej jasnowidzeniem. Ponoć ten żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku człowiek przewidział m.in. zagładę Żydów podczas II Wojny Światowej.
Cały wpis na blogu"Moja Szuflada"
Gdyby Stanisław Staszic przypuszczał, jak zostanie wykorzystany jego projekt, pewnie nigdy nie zaproponowałby, aby ów mocno zniszczony obiekt odbudować z przeznaczeniem na… więzienie. Miało służyć jako miejsce odosobnienia więźniów kryminalnych Królestwa Kongresowego, ale w burzliwej i skomplikowanej historii Polski popyt na więzienie był wyjątkowy. Obiekt pisał więc karty swojej ponurej historii przez 128 lat: od 1826 aż do 1954 roku. Oprócz kryminalistów trafiali tam przede wszystkim więźniowie polityczni. Najpierw zaborcy osadzali tam powstańców. W dwudziestoleciu międzywojennym zamykano tam komunistów. Szczególnie intensywnie eksploatowany był zamek podczas hitlerowskiej okupacji. Przewinęło się przez niego około czterdzieści tysięcy więźniów. Wielu z nich straciło życie. Niektórzy tuż przed wyzwoleniem miasta, bowiem skrupulatni jak zwykle Niemcy przed wycofaniem się z Lublina 22 lipca 1944 roku zabili trzystu pozostających tam więźniów. Wywieszenie polskich flag niewiele zmieniło w historii zamku, bowiem niemal z biegu zaczął pełnić funkcję więzienia dla przeciwników nowego ustroju.
Cały wpis na blogu "Moja Szuflada".
Połączenie jako sezonowe otwarto latem. I natychmiast okazało się hitem. Było jednym z najlepeij sprzedających się w ofercie Eurolotu. Dość powiedzieć, że zapełnienie samolotu niejednokrotnie przekraczało 100% (było to możliwe, ponieważ małe dzieci nie zajmowały oddzielnych foteli, lecz podróżowały na kolanach rodziców).
Eurolot postanowił wykorzystać niespodziewany sukces i utrzymał połączenie Gdańsk – Lublin również poza sezonem urlopowym. I znów pojawiła się pula promocyjnych biletów, z których postanowiliśmy skorzystać.
Przeloty w piątek i niedzielę niemal idealnie wpasowywały się w formułę wypadu weekendowego. Na dodatek po raz pierwszy nie musieliśmy wstawać w środku nocy, by zdążyć na poranne połączenie. Mogliśmy spokojnie się wyspać, bo samolot wylatywał z Gdańska w piątek dopiero o 12:35.
Cały wpis znajduje się na blogu "Moja szuflada".
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
zacheta bloga chyba
-
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! :) To nie reklama bloga, a raczej odesłanie do miejsca, gdzie można wpis przeczytać w formie takiej, jak powinien wyglądać. Tworzenie jednego wpisu (tekst oraz wybór i obróbka zdjęć) zajmuje mi kilka godzin. Zdjęcia stanowią uzupełnienie danego fragmentu tekstu, więc nie powinny znajdować się pod spodem ale wewnątrz danego artykułu. Edytor "Kolumbera" na to nie pozwala. Nie mogę zaś tworzyć tutaj tego samego od początku - niepotrzebne dublowanie pracy. Stąd zajawka, jedno zdjęcie i link, po którego kliknięciu przeczyta się całość.
Pozdrawiam. -
to podróż czy reklama bloga ?
-
...chyba skuteczna zachęta!...